jak poruszać się po blogu?


Jak poruszać się po blogu?
Po prawej stronie znajduje się lista linków "TEMATY". Są to etykiety zgodne z tematami w podręczniku oraz określenie "Pokój nauczycielski". Po naciśnięciu którejkolwiek etykiety przenoszeni jesteśmy do grupy wpisów związanych z danym tematem. Będą tam ciekawostki, pomysły na urozmaicenie lekcji, ciekawe linki czy krótkie prezentacje dotyczące określonego tematu. Odnośnik "Pokój nauczycielski" prowadzi do notek związanych z pomysłami lub ogólnymi informacjami dotyczącymi przedmiotu podstawy przedsiębiorczości lub sposobami prowadzenia zajęć.
Każdy post można komentować. Komentarze w naszym zamierzeniu mają stanowić cenną wartość dla całego bloga, ponieważ pozwolą poznać Państwa opinie zarówno na temat podręcznika czy jego obudowy, jak również wymienić się doświadczeniami. Dlatego też serdecznie zapraszamy do lektury i zachęcamy do dyskusji.

środa, 29 czerwca 2011

:: igreki

Pokolenie Y to ludzie urodzeni w latach 80tych, dla których bardzo ważna, często priorytetowa jest równowaga pomiędzy życiem prywatnym a życiem zawodowym. Kariera to dla nich środek do realizacji celów – wymarzone życie, dlatego też uważa się, iż nie są lojalnymi pracownikami. Problem stanowić może fakt, iż igreki w pracy spotykają generację iksów (ludzi gotowych na poświęcenia dla kariery zawodowej) ponieważ pojawiają się konflikty, wynikające z niezrozumienia.
Pokolenie Y determinuje coraz powszechniejsze zjawisko jakim jest work-life balance – zachowanie równowagi między życiem prywatnym a pracą.
„- Wielu pracujących także dziś unika wychodzenia z pracy o ustalonej godzinie. Zwłaszcza ci, którzy nabrali takich nawyków przez lata - mówi Dariusz Krzemiński, dyrektor personalny na Europę Środkowo-Wschodnią w firmie Ursa działającej w branży materiałów budowlanych. - Ludzie przedłużają pobyt w pracy, uważając, że wychodzenie po ośmiu godzinach wskazuje na ich brak zaangażowania. Wielu Polaków za miernik wartości pracownika nadal przyjmuje ilość czasu spędzonego w biurze, a nie efektywność.
Dziś wiele czołowych korporacji stara się unikać nadgodzin, bo ich szefowie wiedzą, że pracownik zmęczony i pozbawiony życia prywatnego jest mniej efektywny. Zmiany w podejściu do czasu i organizacji pracy są też reakcją na przemiany w mentalności ludzi z pokolenia X.
- Obserwujemy ewolucję poglądów na życie wśród dzisiejszych 35-latków - mówi Katarzyna Pieciul. - Osiągnęli już pewien poziom merytoryczny i finansowy i chcą od życia czegoś więcej niż kariera i praca. Firmy muszą na to reagować, jeśli chcą przyciągnąć najlepszych.
Pokolenia X i Y zaczyna łączyć to, że chcą się rozwijać także poza pracą. Różnica tkwi w tym, że 20-latkowie wchodzą z tym przekonaniem w dorosłość, a ich starsi koledzy do takich poglądów dojrzewają. - Kiedy słyszę, że ktoś opowiada o tym, jak nudzi się w pracy, nie mam ochoty z nim dalej rozmawiać - mówi Wioleta Sumorek. - Nikt nas nie zmusza do robienia rzeczy nudnych, dokonujemy własnych wyborów. Wszystko, co robimy z zaangażowaniem, może być ekscytujące. Życie to fascynująca przygoda, a mimo to większość z nas umiera z nudów.”

źródło

sobota, 25 czerwca 2011

:: UOKiK

O tym, że nie warto wprowadzać klientów w błąd przekonała się ostatnio firma Mobile Formats, organizator sms-owej loterii, której spoty reklamowe ukazały się w telewizji. Wyraźnie wskazano w nich, że konkurs odbywa się pod patronatem ministra finansów, a widzowie mogli usłyszeć hasło: „Telewizja Polska zaprasza do wzięcia udziału w wyjątkowej, bo dotychczas największej mistrzowskiej loterii. Wyjątkowej, bo tylko ta loteria jest gwarantowana przez Telewizję Polską i nadzorowana przez Ministerstwo Finansów”. Tak sformułowany komunikat wzbudził wątpliwości pani prezes UOKiK. Słysząc go, przeciętny konsument mógł sądzić, że loteria podlega nadzwyczajnej kontroli i jest bezpieczniejsza niż inne tego typu konkursy. Tymczasem w rzeczywistości prawidłowy przebieg losowania nadzorowany był przez dyrektora izby celnej w Krakowie – zatem słabsi uczestnicy rynku zostali wprowadzeni w błąd. Jest to niedozwolone, dlatego UOKiK nałożył na organizatora karę pieniężną w wysokości 85 tysięcy złotych. Co ciekawe, postępowanie rozpoczęło się w marcu, na podstawie artykułu w prasie. Pracownicy urzędu wnikliwie przeanalizowali regulamin, reklamy prasowe i telewizyjne, sms-y wysyłane uczestnikom, a także listę laureatów i przyznanych im nagród.
UOKiK prowadzi jeszcze dziewięć podobnych postępowań związanych z sms-owymi konkursami. Doświadczenia pokazują, że nie są one organizowane zgodnie z obowiązującym prawem – reklamy często  sugerują stuprocentową pewność wygranej, wprowadzają w błąd i nie przekazują jasnego komunikatu o kosztach wysłanej wiadomości.

środa, 22 czerwca 2011

:: euro w Polsce

Problemy gospodarcze Portugalii, Grecji czy Irlandii są czarnym PRem również w Polsce. Polacy obserwując sytuację w ww. krajach mają realny (a nie kreowany przez polityków) i jakże nieciekawy obraz tego co może i nasz kraj czekać, kiedy pochopnie, w pośpiechu czy też naginając rzeczywistość (tak jak Grecja) będziemy się pchali do strefy Euro.
Coraz więcej Polaków staje się przeciwnikami wprowadzenia w kraju nowej waluty. Jak pokazują badania przeprowadzone przez Instytut Rozwoju Gospodarczego SGH, w kwietniu 2011 roku 42 % Polaków było przeciwnych wprowadzeniu europejskiej waluty, przy czym niecałe 41% było za. Jak stwierdził przedstawiciel IRG „Nadal spora grupa respondentów - około 17,5 proc. - nie potrafi wyrazić swojej opinii na temat przyjęcia przez Polskę euro. Ich udział jednak zmalał w relacji do sytuacji sprzed roku, o około 2 punkty proc.”
Graficzny rozkład opinii Polaków na temat wprowadzenia do naszego kraju Euro można obejrzeć tutaj.

sobota, 18 czerwca 2011

:: teoria spisku

O Fort Knox słyszał niemal każdy! To baza Armii Stanów Zjednoczonych, w której ulokowany jest United States Bullion Depository – drugi co do wielkości w USA skarbiec złota. Przechowywanych jest tam 4570 ton żółtego kruszcu. Jednak coraz mocniej zaczyna szerzyć się obiegowa opinia, że 700000 sztabek zostało wyprzedane przez rząd USA, a w ich miejsce w przepastnych schowkach dla niepoznaki umieszczono pozłacane wolframowe pręty. W tę teorię wierzy Ron Paul, republikański kongresman z Texasu, który zażądał przeprowadzenia audytu i skontrolowania zawartości narodowego skarbca. Czy będzie to możliwe? Operacja zbadania każdej sztabki zajmie 30 minut, a to oznacza blisko 350000 roboczogodzin.  Zatem czynności sprawdzające zajmą 400 osobom około pół roku. Koszty kontroli oszacowano na 15 mln dolarów. Trudno przypuszczać, że administracja rządowa będzie skłonna wydać tyle pieniędzy, szczególnie, jeśli „coś jest na rzeczy”. ;-)

środa, 15 czerwca 2011

:: Chińczyk potrafi

Niesamowity artykuł wpadł mi w ręce. A, że nie ma potrzeby nawet go komentować zacytuję:
„Puls Biznesu opublikował informację o rankingu, według którego Polski system podatkowy został uznany za jeden z najgorszych na świecie. Nie chodzi rzecz jasna o sam system, jego koszty funkcjonowania, poziom skomplikowania i organizacji, ale także o wielkość podatków. Bo jeśli znaczna część zebranych przez urzędy skarbowe podatków pochłaniają koszty funkcjonowania samego systemu skarbowego, to znaczy, że mamy do czynienia z niewydolną zafundowaną nam przez polityków i urzędników machiną korupcji, wyjątków i uznaniowości. Bo jeśli o płaceniu, a nie płaceniu podatków przez podatnika lub przedsiębiorstwo decyduje to jaką wynajmie do obsługi kancelarię, to takiego czegoś nie można ocenić inaczej jak skandal. I nic dziwnego, że Papuasi z podatkami radzą sobie lepiej niż my.
Mój bywały w świecie kolega od wielu lat handlujący z Państwem Środka opowiedział mi kiedyś o organizacji systemu skarbowego dla małych firm. W mieście powiatowym (jakieś 3 miliony mieszkańców) liczba urzędników skarbowych to jakieś 5 – 7 osób. Jak to działa? Zadziwiająco prosto. Wyobraźmy sobie firmę, która handluje rowerami. Do takiegoż sklepu przychodzi klient i kupuje rower właśnie. Uiszcza opłatę i bierze towar. Zamiast faktury klient otrzymuje wyrwane ze specjalnych bloczków kratki, na których jest już wpisana kwota – jak na banknotach. Jeśli coś kosztuje np. 120 juanów, klient od sprzedawcy otrzymuje dwa potwierdzenia zakupu: jeden na 100 juanów, a drugi na 20. Owe odpowiedniki faktur nie mają wskazanego towaru, stawek VAT, itd. Są po prostu dokumentem stwierdzającym, iż coś nabyto za określą kwotę. Gdy więc klienta rowerowego sklepu zatrzyma milicja i zapyta skąd go ma, to on powie, że kupił i pokaże na to dowód. No dobrze, ale mógł kupić kradziony rower, a dokument mieć z jakiejś innej transakcji dokonanej znacznie wcześniej. Otóż niekoniecznie. Na każdej tego typu kartce jest zdrapka, a raz na tydzień jest organizowana loteria. Wygrywa ten kto ma odpowiedni numer na swojej karcie zakupu. Więc wszyscy klienci po przyjściu do domu i dowiedzeniu się jakie w tym tygodniu padły numery zdrapują pracowicie zdrapki z „faktur” z danego tygodnia. Innymi słowy zdrapana faktura jest już stara. A jak nakłonić Chińczyków do prowadzenia księgowości? Wystarczy raz na rok zrobić wielką loterię. Mamy dzięki temu pewność, że większość kupujących zatrzyma swe dowody zakupu w domu licząc na wygraną. Ale to wszystko mało ważne. Najważniejsze jest to, że klient kupujący cokolwiek domaga się od sprzedającego dowodu zakupu ze zdrapką właśnie. Nie ma więc szarej strefy.
A gdzie podatki? Ano właśnie! Sprzedawcy rowerów faktury w bloczku kiedyś się kończą. Co wtedy? Idzie on do Urzędu Skarbowego po nowy bloczek. A oni nakazują mu zapłacić podatek za sprzedane wcześniej towary. Ot i cała filozofia. Pewnie większość zatrudnionych w owym Urzędzie pracowników to ci, którzy wydają bloczki i pobierają podatki. Podejrzewam, że niskie podatki…
Reasumując:
* klienci chcą od sprzedawcy zdrapek,
* ten musi więc je wydawać,
* gdy wyda wszystkie musi zapłacić podatek.
System ten:
* nie wymaga kontroli,
* steruje się sam,
* wykorzystuje naturalne skłonności Chińczyków do hazardu
* jest prosty i skuteczny.
Chińczycy zdali sobie pewnie sprawę, że przy mnogości transakcji, żaden system biurokratyczny zorganizowany inaczej nie jest w stanie nad tym żywiołem zapanować. I tam podobno jest komunizm… A to nie komunizm tylko wolny rynek. No cóż. Gdy po lasach rosnących na miejscu naszych dzisiejszych miast grasowały niedźwiedzie, oni tworzyli właśnie system służby cywilnej. Na tym polega ich wyższość nad nami? Oni nie myślą doraźnie.
Morał: bez wolnego rynku wszelkie socjalistyczne mrzonki zawsze będą nieefektywne.
Adam Kalicki"

Źródło

niedziela, 12 czerwca 2011

:: tania praca

W świetle raportu Międzynarodowej Organizacji Pracy przedstawionego na konferencji w Genewie, na całym świecie zatrudnionych jest ponad 1,6 mld nieletnich – czyli dzieci w wieku od 5 do 17 lat. Aż 115 milionów pracuje w warunkach zagrażających zdrowiu i życiu – bardzo często w górnictwie lub przy robotach ziemnych. Tu znaczenie ma drobna budowa ciała, a przedsiębiorcy bezwzględnie to wykorzystują nakazując dzieciom wykonywanie prac w wąskich, ciasnych wykopach i korytarzach lub nieumocnionych studniach, często z użyciem toksycznych lub niebezpiecznych substancji. Wszystko w imię zysku – praca nieletnich jest tania, a na dodatek łatwiej można je zastraszyć i zmusić do uległości. Dzieci pracują tak samo długo jak dorośli, często przez 6, a nawet 7 dni w tygodniu, zaś przeciętna dniówka trwa 12-14 godzin. Nic więc dziwnego, że zmęczone i niewyspane często stają się ofiarami wypadków przy pracy. Wydaje się, że w XXI wieku czas już skończyć z takimi praktykami!

czwartek, 9 czerwca 2011

:: PUP

Czyli jak głosi tytuł jednego z artykułów w Polityce PUP – Pracy Udawane Poszukiwanie.
W artykule autor przeprowadza wywiad z dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy o realiach funkcjonowanie tegoż urzędu na rynku. I cóż, pan dyrektor miał odwagę powiedzieć jak naprawdę wygląda sprawa PUPu i do czego jest tenże potrzebny. Wyjaśnia, że „Z mojej perspektywy na linii bezrobotny – urząd pracy – rynek pracy z biegiem lat wykształcił się świetnie funkcjonujący system. System udawania. Bezrobotni udają, że są bezrobotnymi. Pracodawcy udają, że wszystko u nich jest w porządku (…). Natomiast generalnie wygląda to tak, że ten system degeneruje poszukujących pracy, dających pracę, nawet pośredniczących, czyli urzędników.” Trudno się z Panem nie zgodzić.
W ostatnim czasie PUPy stały się miejscem udzielającym dotacji na rozpoczęcie działalności a nie instytucją pomagającą najbardziej potrzebującym, nieporadnym na rynku pracy ludziom. Dyrektor podaje przykłady osób, które do urzędu pracy bynajmniej nie przychodzą w celu znalezienia posady – a wręcz przeciwnie, nie są zainteresowani, ponieważ bycie bezrobotnym bardziej się im opłaca : „Każdej rejestrującej się osobie wypisujemy specjalną kartę. Jest tam rubryka, w której należy wpisać minimum finansowe, za które dana osoba zgodzi się pracować. W naszym urzędzie zarejestrował się człowiek, który wpisał do karty 3 tyś. zł na rękę. Zarabiająca trzykrotnie mniej rejestrująca go urzędniczka zapytała, dlaczego akurat tyle, skoro od lat nie pracuje ani on, ani jego żona, a tak wysokie wynagrodzenia nie pozwolą mu szybko zmienić tego stanu. Pan wyjaśnił, że z mniej nie opłaca mu się pracować, boby na tym stracił. Ma trójkę dzieci, na które dostaje zasiłki pielęgnacyjne i rodzinne. Jako bezrobotnemu za przedszkole płaci mu gmina. Mieszkanie ma komunalne, z dofinansowaniem, więc swoje małe prywatnie może wynająć. Opał tez dostaje od gminy. Skoro będąc bezrobotnym dostaje 2,9 tys. zł z tytułu różnych zapomóg, to rzeczywiście nie opłaca mu się pracować za mnie.
Nic dodać nic ująć uważam :(.

cytaty pochodzą z artykułu "PUP: Pracy Udawane Poszukiwanie", Polityka 24/2011

niedziela, 5 czerwca 2011

:: fundusz na rynku sztuki

Inwestowanie w dzieła sztuki wymaga nie tylko dużych pieniędzy i długiej perspektywy czasowej, ale przede wszystkim ogromnej wiedzy oraz dbałości o odpowiednie przechowywanie i konserwację nabywanych zbiorów. Mimo, iż w naszym kraju aż 590 tysięcy osób zarabia powyżej 7100 zł, to jednak lokowanie pieniędzy w obrazy, rzeźby czy artystyczne instalacje nie jest zbyt popularne wśród Polaków. Ten stan może się zmienić - 6 czerwca na naszym rynku pojawi się nowy fundusz, który swoją działalność zamierza oprzeć na zakupie polskich kolekcji dzieł sztuki oraz inwestycje w największe, zagraniczne firmy z artystycznej branży. Prognozy mówią o kilkudziesięciu procentach zysku w perspektywie 5 lat, które może zarobić inwestor, decydując się na zakup certyfikatów inwestycyjnych wspomnianego funduszu. Początkowo wykup certyfikatów będzie możliwy jedynie dwa razy w roku, docelowo ta liczba ma wzrosnąć do czterech. Mniej cierpliwi, lub ci, który będą potrzebować gotówki wcześniej za kilka lat najprawdopodobniej będą mogli sprzedać posiadane papiery wartościowe za pośrednictwem giełdy. Więcej informacji można znaleźć tutaj.

środa, 1 czerwca 2011

:: zdrowie

Kiedy tylko mam możliwość to omijam „służbę zdrowia” szerokim łukiem … co zapewne nie jest wcale wyjątkowym działaniem wśród Polaków. Dodatkowo krew mi się ścina, kiedy w okolicach marca (PITy) uświadamiam sobie ile mojej ciężko zarobionej kasy przeznaczane jest na ubezpieczenie zdrowotne, z którego jak przychodzi co do czego praktycznie nie korzystam bo szybciej, sprawniej i uprzejmiej jest iść do lekarza prywatnie.
Ewa Kopacz – minister zdrowia – twierdzi, iż w tym roku uda się wprowadzić nową ustawę o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych, która ma zdynamizować prywatny rynek medyczny ale również ujednolicić definiowanie prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego. Zdaniem Kopacz nowe prawo zwiększy dostęp do prywatnego leczenia w Polsce i ureguluje rynek, na którym obecnie panuje bałagan.
Więcej o ustawie i planach rozwoju prywatnej służby zdrowia w czerwcowym Forbesie oraz tutaj.