jak poruszać się po blogu?


Jak poruszać się po blogu?
Po prawej stronie znajduje się lista linków "TEMATY". Są to etykiety zgodne z tematami w podręczniku oraz określenie "Pokój nauczycielski". Po naciśnięciu którejkolwiek etykiety przenoszeni jesteśmy do grupy wpisów związanych z danym tematem. Będą tam ciekawostki, pomysły na urozmaicenie lekcji, ciekawe linki czy krótkie prezentacje dotyczące określonego tematu. Odnośnik "Pokój nauczycielski" prowadzi do notek związanych z pomysłami lub ogólnymi informacjami dotyczącymi przedmiotu podstawy przedsiębiorczości lub sposobami prowadzenia zajęć.
Każdy post można komentować. Komentarze w naszym zamierzeniu mają stanowić cenną wartość dla całego bloga, ponieważ pozwolą poznać Państwa opinie zarówno na temat podręcznika czy jego obudowy, jak również wymienić się doświadczeniami. Dlatego też serdecznie zapraszamy do lektury i zachęcamy do dyskusji.

czwartek, 30 maja 2013

: Europa na chińskim celowniku

Od 15 lat Chiny inwestowały w Afryce i Ameryce Południowej. Była to faza szybkiego wzrostu, przez nich nazywana fazą przetrwania. Rynki te były atrakcyjne ze względu na posiadane surowce. Nadszedł czas na fazę zrównoważonego wzrostu. W tym przypadku ilość jest zamieniana ma jakość. Z tego też powodu uwaga Chin została skierowana na Europę, w tym również na Polskę. W ostatnim czasie została sfinalizowana kolejna wielka inwestycja. Chińczycy kupili Fabrykę Łożysk Tocznych w Kraśniku. Taki ruch znacznie ułatwi im sprzedaż produktów na rynki europejskie. Taka sytuacja jest korzystna dla obu stron, bo my potrzebujemy kapitału, a oni platformy do ekspansji.
Doświadczenie ostatnich lat z Afryki i Ameryki Południowej pokazuje, że Chiny to trudny partner biznesowy. Oskarża się je często o bardzo ostry model prowadzenia interesów. Powoduje to, że firmy europejskie podchodzą do tematu bardzo ostrożnie. Żeby właściwie spojrzeć na problem trzeba zrozumieć, że inne podejście do biznesu wynika po prostu z innej kultury. 5000 lat historii Chin to historia wojny i głodu, więc oczywistym jest że mają we krwi nastawienie na przetrwanie. Ważne jest również to, że oferowana pomoc ze strony Chin nigdy nie będzie bezinteresowna. Oni będą działać wyłącznie jeśli to ma im przynieść korzyści. Jeśli i nam ma to przynieść korzyści musimy mieć plan działań i nie może on opierać się na stereotypach i pobieżnych poglądach. Ale to już nie do nas należy.

niedziela, 26 maja 2013

:: euromaty

Według danych NBP w naszym kraju w 2012 roku funkcjonowało 4600 stacjonarnych kantorów, w których mogliśmy wymieniać złotówki na waluty obce. Oprócz nich rynek wypełniały również kantory wirtualne. Teraz zrobi się ciaśniej, bo sieć bankomatów Euronet  wprowadza możliwość wypłaty euro. Pierwsze maszyny z taką funkcją pojawią się w stolicy lada moment. Będzie ich aż 220, przy czym ze 158 będziemy mogli korzystać całą dobę. Docelowo – prawdopodobnie w całej sieci będziemy mogli skorzystać z opisanej usługi. Jednak trzeba pamiętać, że Euronetowe euro będzie wypłacane w banknotach 50€, a dziennie maksymalnie będzie można wypłacić 2000€. Z pewnością ta oferta wprowadzi trochę rynkowego zamieszania, odbierając drobnych klientów kantorom, oczywiści o ile proponowany kurs będzie atrakcyjny cenowo. Jak na razie – obroty tradycyjnych placówek co roku rosną i nie wygląda na to, by w najbliższym czasie znacząco zmalały.

źródło: http://wyborcza.pl/

czwartek, 23 maja 2013

:: ile za lojalność?

Chyba wszyscy wiemy, że nie ma nic za darmo, a jednak nadal wiele firm próbuje nas przekonywać, że dostaniemy od nich coś gratis. Tym razem przyjrzymy się programom lojalnościowym na stacjach benzynowych.
Firmy próbują w różny sposób przyciągnąć do siebie klientów i co ważniejsze zatrzymać ich na dłużej. Jednym z takich sposobów jest przyznawanie punktów za zakupy i możliwość pozyskania za te punkty różnorodnych produktów. Czyli mówiąc w skrócie im więcej u nas wydajesz tym fajniejsze rzeczy możesz dostać. Dla potrzeb porównania weźmy hot doga i sprawdźmy ile trzeba wydać pieniędzy by zjeść go „za darmo”.
Lotos – hot dog za 10 punktów, 1 punkt za 10 litrów paliwa, czyli na jedną przekąskę potrzebujemy 100 litrów
PKN Orlen – nasza bułka z parówką kosztuje 990 punktów, za 1 litr dostajemy 6 punktów, czyli tankujemy 165 litrów i mamy darmowe jedzonko
BP -  tutaj hot dog tylko w zestawie z kawą w cenie 900 punktów, ale przelicznik to 1,5 punktu za 1 litr paliwa czyli żeby zaspokoić pierwszy głód musimy zatankować 600 litrów
Shell – hot dog maxi jest do dostania za 300 punktów, a że 1 litr = 1 punkt to rachunek jest prosty
Zwycięzcą hot dogowej batalii o klienta zostaje Lotos, a że nie samą parówką człowiek żyje to w programach lojalnościowych znajdziemy jeszcze masę innych produktów, które zapewne za niewielkie pieniądze moglibyśmy w dowolnej chwili nabyć w najbliższym hipermarkecie. Cóż bo  człowiek ma taką naturę, że chętnie wyda pieniądze by dostać coś za darmo.

niedziela, 19 maja 2013

:: dywidenda

Analitycy prognozują, że tegoroczne wypłaty dywidend przez spółki giełdowe będą rekordowo wysokie. Oczywiście poszczególne kwoty zostaną ustalone na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy, ale szacunki mówią o mniej więcej o sumarycznej kwocie 20 mld zł. Jeśli obliczenia znajdą odbicie w rzeczywistości, niektórym posiadanie akcji może się opłacić. Dowód? Oto zestawienie opracowane przez specjalistów z Dziennika Gazety Prawnej:


źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Wygląda na to, że średnia stopa dywidendy z całego rynku kapitałowego osiągnie pułap 4,7%, a to kilka oczek wyżej niż zysk z dziesięcioletnich obligacji Skarbu Państwa (maksymalnie do 4%)  czy bankowych lokat (średnio 3,2%).
Trzeba jednak pamiętać, że w myśl przepisów kodeksu spółek handlowych uprawnienia do otrzymania dywidendy przysługują wtedy gdy w dniu powzięcia uchwały o podziale zysku posiadamy akcje danej spółki. Jeśli nastawiamy się na taką formę inwestowania, lub chcemy zwiększyć ewentualną wypłatę, najpóźniej na trzy dni przed ustaleniem dnia prawa do dywidendy musimy zakupić akcje przedsiębiorstwa. Wtedy jednak będą one bardzo drogie – nikt nie sprzedaje kury znoszącej złote jajka.


czwartek, 16 maja 2013

:: podglądanie w Street View


7 milionów dolarów może zapłacić Google za oddalenie śledztwa prowadzonego przez 30 prokuratorów w sprawie kontrowersyjnego Street View, a dokładnie chodzi o zbieranie przez ten program danych z prywatnych sieci WiFi.
Każdy, kto używał tej opcji na mapach Google, wie jak potrafi być użyteczna. Możemy przyjrzeć się z bliska i zobaczyć jak wygląda miejsce do którego chcemy się udać. Być może ktoś natknął się na samochód Googla fotografujący ulice i przy odrobinie szczęścia może odnaleźć siebie na zdjęciach. Jak się okazało, przy okazji fotografowania, samochody zbierały również dane z napotkanych, prywatnych sieci WiFi. Można było tą drogą pozyskać dane zarówno dotyczące haseł jak i korespondencji, która mogła okazać się bardzo osobista.
Gdy sprawa wyszła na jaw, firma wielokrotnie przepraszała i obwiniała szeregowych pracowników za aktywowanie bezprzewodowego systemu zbierania danych w samochodach. Francuski urząd ds. ochrony danych nałożył na spółkę karę w wysokości 142.000 dolarów, a Federalna Komisja ds. Komunikacji (FCC) również zainteresowała się Street View i nałożyła na firmę grzywnę w wysokości 25.000 dolarów. Decyzja ta była ostro krytykowana przez obrońców prywatności, jako nieadekwatna do skali wykroczeń i bogactwa Google’a, którego roczne przychody przekroczyły w ubiegłym roku 50 miliardów dolarów.
Rozwój technologii jest w tej chwili tak szybki, że urzędy, które nie są szczególnie elastyczne po prostu nie nadążają za zmianami. Może my sami powinniśmy chronić naszą prywatność za pomocą jednego z najlepszych dostępnych narzędzi – zdrowego rozsądku.

niedziela, 12 maja 2013

:: budżetowe wydatki

Po raz kolejny chciałabym zaprezentować swoje „internetowe znalezisko”. Tym razem chodzi o mapę – nie geograficzną jednak, lecz ekonomiczną, a nawet można zaryzykować określenie – budżetową.
Fundacja Republikańska, działająca od 2009 roku organizacja pozarządowa, prowadząca działalność jako niezależny ośrodek zajmujący się badaniami i analizami dotyczącymi spraw publicznych o charakterze non-profit (czyli typowy think tank), na przełomie lipca i sierpnia 2012 r. opracowała tzw. Mapę Wydatków Państwa. Oto ona:
źródło: http://www.mapawydatkow.pl/
A tutaj ta sama mapa z możliwością interaktywnego przeglądania
To nic innego jak wydatki budżetu państwa, przedstawione w atrakcyjny, graficzny sposób. Pogrupowano je w następujących obszarach: renty i emerytury (z ZUS, KRUS i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Obrony- tzw. emerytury mundurowe), pomoc społeczna (wydatki na pomoc społeczną, dotacja dla barów mlecznych i wydatki Urzędu ds. Kombatantów), edukacja (subwencja oświatowa oraz wydatki Ministerstwa Edukacji), rolnictwo (pieniądze przeznaczone na działalność Ministerstwa Rolnictwa oraz Agencji Rynku Rolnego, Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa), zdrowie (z budżetu Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia), rynek pracy (kwoty z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Funduszu Pracy, Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych i Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych), finanse (kwoty związane z obsługą Ministerstwa Finansów, Komisji Nadzoru Finansowego, Narodowego Banku Polskiego składka do budżetu UE oraz transfer środków do OFE), infrastruktura (wydatki Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej oraz Krajowy Fundusz Drogowy), utrzymanie samorządów, bezpieczeństwo i sprawiedliwość (pieniądze przeznaczone na działania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwa Sprawiedliwości oraz niezależnych instytucji kontrolnych i organów konstytucyjnych, np. Rzecznik Praw Obywatelskich), obrona narodowa (koszt działalności Ministerstwa Obrony Narodowej oraz Wojskowej Agencji Mieszkaniowej i Agencji Mienia Wojskowego), nauka i szkolnictwo wyższe, kultura i media (kwoty przeznaczane przez samorządy na kulturę i dziedzictwo narodowe, wydatki Ministerstwa Kultury, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej), środowisko (pieniądze wydatkowane na działalność Ministerstwa Środowiska oraz wywóz i składowanie śmieci), sport i turystyka, gospodarka.
Wszystkie dane do sporządzenia mapy zbierane były dosyć pieczołowicie, dlatego uwzględniono w nich sprawozdania z wykonania budżetu, a nie budżetowe plany. Z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że wydatki nie zmieniają się skokowo z roku na rok, więc pewne prawidłowości powtarzają się z roku na rok. Dlatego właśnie zachęcam do wykorzystania mapy na zajęciach podstaw przedsiębiorczości przy omawianiu zagadnień związanych z budżetem państwa. Do analizy mapy (można ją pobrać z tej strony) warto przygotować kartę pracy – oczywiście dostosowując ją do możliwości i percepcji uczniów w danej klasie.
Przykładowe pytania/polecenia do karty pracy:
  • Wskaż obszary wydatków z budżetu państwa
  • Jakie obszary pochłaniają największą część wydatków budżetowych
  • Sporządź wykres słupkowy wydatków państwa
  • Jaki udział w budżecie państwa mają wydatki na: edukację, emerytury, finanse
  • Zaproponuj receptę na zmniejszenie deficytu budżetowego. Wskaż, jakie będą jej konsekwencje dla życia gospodarczego.
Oczywiście do karty należy dołączyć wydruk mapy, ewentualnie całe ćwiczenie przeprowadzić w formie on-line, stosując np. dokumenty Googla, umożliwiające tworzenie internetowych ankiet.

środa, 8 maja 2013

:: efektywność reklamy społecznej

Świat reklamy ewaluuje w bardzo szybkim tempie. Specjaliści od marketingu nie tylko głowią się jak zainteresować klienta towarem ale również stosują nowoczesne technologie do tego aby reklama społeczna nie ustępowała jakością tej komercyjnej i była równie skuteczna.
 
Na portalu TVN24 znalazłam świetny tego przykład:
„Billboardy w Hiszpanii, stworzone przez organizację pomagającą najmłodszym, w tym samym czasie wyświetlają zupełnie inne komunikaty dla dorosłych i dzieci. Tylko ci drudzy widzą na zdjęciu posiniaczonego i zakrwawionego chłopca oraz zdanie: "Jeśli ktoś cię bije, zadzwoń do nas, a my ci pomożemy". - To ma działać zwłaszcza w chwili, gdy przed reklamą stoją razem i dziecko, i jego oprawca - tłumaczą autorzy.


- Czasami dziecko maltretowane przez rodziców milczy, bo się boi. Ale gdy zobaczy innego wykorzystywanego i cierpiącego malucha oraz ofertę pomocy, może spróbuje coś z tym zrobić - tak ideę swojej nowej kampanii społecznej tłumaczy hiszpańska organizacja Aid to Children and Adolescents at Risk Foundation (ANAR).
Stąd pomysł na kampanię "Only for Children" ("Tylko dla dzieci"), którą dla niej zrealizowała agencja reklamowa Grey. Na hiszpańskich ulicach od kilku dni można oglądać billboardy, które dzięki wykorzystaniu druku soczewkowego pokazują zupełnie inne zdjęcia.
Dzieci widzą pobitą i zakrwawioną twarz chłopca, dorośli - jej przeciwieństwo. I tylko dziecięce ofiary maltretowania w domu zobaczą też numer telefonu, pod którym znajdą pomoc.
Jak to działa? Dzięki metodzie druku uzyskiwania obrazów widać różne zdjęcia w zależności od kąta oglądania. Tu ważny jest wzrost odbiorcy: dorośli nie będą w stanie zobaczyć blizn, siniaków i zdania: "Jeśli ktoś cię bije, zadzwoń do nas, a my ci pomożemy". Dla nich przygotowano inny przekaz: "Czasami krzywda jest widoczna tylko dla tego, kto jest krzywdzony".
- Ten trick ma zadziałać zwłaszcza w momencie, gdy przed reklamą stoją razem i dziecko, i rodzic, który jest jego oprawcą. Za pomocą jednej reklamy wysyłamy dwa różne komunikaty do dwóch różnych grup odbiorców - wyjaśniają pomysłodawcy. - By maluch czuł się bezpieczny."
 
Zachęcam do obejrzenia również filmu prezentującego działanie reklamy - tutaj.

niedziela, 5 maja 2013

:: sprzedaż na odległość

Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa konsument w ciągu 10 dni ma możliwość odstąpienia od umowy zawartej na odległość. Najpóźniej z dniem 13 czerwca 2014 r (dokładny termin uzależniony jest od prac legislacyjnych w polskim Sejmie) ten czas wydłuży się do 14 dni, zgodnie z postulatami zapisanymi w dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2011/83/UE z dnia 25 października 2011 r. w sprawie praw konsumentów. Możemy więc oczekiwać zmian dostosowujących rodzime przepisy do europejskich ustaleń. Będą one dotyczyły konieczności udzielania konsumentowi w jasny i zrozumiały sposób pakietu informacji dotyczących: cech towarów lub usług, danych teleadresowych przedsiębiorcy, łącznej ceny towarów (usług), kosztów jakie nabywca poniesie w opłacając środki porozumiewania się na odległość w celu zawarcia umowy, warunków płatności. Na szczególną uwagę zasługują także: wiadomość o istniejącym prawie do odstąpienia od umowy lub jego braku lub okolicznościach, w których konsument takie prawo utraci oraz informacja o konieczności poniesienia przez nabywcę kosztu zwrotu towarów. To oczywiście tylko wybrane aspekty 11 pozycji informacyjnych widniejących na liście UE.
Jednak wróćmy do kwestii rezygnacji z zawartej transakcji. W praktyce oznacza to, że nabywca bez podania przyczyny może zwrócić towar do sklepu internetowego. I to jest uczciwe rozwiązanie – o ile obie strony: kupujący i sprzedający grają fair. Jednak nie zawsze tak jest: często obie strony starają się „naginać” obowiązujące reguły. Kupującym często zdarza się „wypożyczanie” atrakcyjnych towarów: ubrań, torebek, sprzętu RTV lub AGD – przysłowiowe staje się „kupowanie” projektorów multimedialnych na finał rozgrywek w piłkę nożną. Innym przekroczeniem uprawnień może być zamawianie dużej liczby produktów, tak aby skorzystać z bezpłatnej dostawy, a następnie zwracanie do sklepu „niepotrzebnych” sztuk. Również internetowi przedsiębiorcy nadużywają i prawa, i dobrej woli kupujących, często przekraczając granice dobrego smaku. Zdarza się, że podczas obliczania wartości koszyka nie uwzględniają kosztów dostawy, zmieniają regulamin sklepu bez wcześniejszego powiadomienia o tym fakcie, nakłaniają do zawarcia umowy poprzez specjalne oferty promocyjnej ceny jedynie przez kilka dni lub przedstawiają produkty podobne do markowych utwierdzając nabywcę w przekonaniu, że są oryginalnym wytworem znanego producenta.
Jak widać, nieprecyzyjne prawo skłania do nadużyć. Czy wprowadzenie unijnej dyrektywy coś zmieni? Miejmy nadzieję.

czwartek, 2 maja 2013

:: Harlem Shake zrobiony dla pieniędzy

Czy ktoś nie widział jeszcze jakiejkolwiek wersji Harlem Shake? Chyba ten kto nie ma internetu, ale skoro to czytasz to masz internet. A zaczęło się tak: 7 lutego, najpopularniejsza wyszukiwarka internetowa na świecie, tj. Google zanotowała lawinowy wzrost popularności nie znanego dotąd hasła: "Harlem Shake". Liczba zapytań o Harlem Shake rosła szybciej niż jakiekolwiek inne hasło w historii wyszukiwarki Google, z wyjątkiem "Whitney Houston" (tuż po śmierci piosenkarki). Skąd to się wzięło?
30 stycznia 2013 w jednym z amerykańskich akademików George Miller, student, który w wolnym czasie nagrywa śmieszne kompilacje i umieszcza je w serwisie YouTube, opublikował swoje kolejne arcydzieło: FILTHY COMPILATION #6 - SMELL MY FINGERS. Na początku tego filmiku możemy zobaczyć scenkę, która stała się pierwowzorem hitu. W sieci wszystko dzieje się szybko, jeden z subskrybentów kanału opublikował zapętlone pierwsze 19 sekund, a już 2 lutego pięciu longboarderów z Australii opublikowało nagranie, w którym wykonują taniec zaprezentowany przez Millera i jego kolegów, do utworu Harlem Shake. I to jest moment w którym MEM albo ginie w odmętach sieci albo zdobywa popularność. Maker Studios z Los Angeles doskonale zna ten mechanizm i wie jak na nim zarobić. Jeden z pracowników Maker Studios, Vernon Shaw, odpowiedzialny za monitorowanie internetu, zobaczył wideo longboarderów na Reddicie i.. następnego dnia Maker Studios opublikowało swoją wersję Harlem Shake.
Artysta "Baauer", którego utwór możemy usłyszeć w oryginale Harlem Shake zaczął reklamować australisjką wersję Harlem Shake'a z nadzieją na zysk z odsłon na youtube. College Humor i BuzzFeed to zaledwie dwa ogromne agregatory treści, które aktywnie dołączyły sie do promocji mema.
Sytuacja ta pokazuje doskonale że agencje reklamowe bardzo dokładnie przyglądają się temu co dzieje się w sieci, a my zwykli użytkownicy nigdy nie wiemy czy oglądamy jakiś prywatny, zabawny  filmik, czy starannie przygotowaną akcję marketnigową.