Wyjmujesz pranie… Ups! - znowu wyprany banknot… W portfelu po raz kolejny znajdujesz poplamioną dwudziestkę. To sprawka tej "zołzy ze spożywczego" – pozbywa się uszkodzonych pieniążków. Kumpel zapłacił składkę rozdartą dychą… Ileż podobnych sytuacji spotyka nas na co dzień. Co wtedy robić? To proste - udać się ze sfatygowanym banknotem lub monetą do najbliższego banku i poprosić o wymianę. Na mocy zarządzania prezesa NBP(czytaj) każdy bank komercyjny ma obowiązek przyjąć od nas zniszczone pieniądze i wymienić je na nieuszkodzone, jeśli tylko spełnione są dwa warunki. Po pierwsze: można rozpoznać nominał. Po drugie – w jednym kawałku zachowało się więcej niż 45 % pierwotnej powierzchni. Trzeba pamiętać jednak o tym, że nie zawsze odzyskamy całą kwotę nominalną: będzie tak jedynie wtedy, gdy przyniesiony do wymiany banknot zachował się przynajmniej w 3/4. Jeśli mamy tyko kawałek - od 45 do 75 procent – otrzymamy połowę wartości nominalnej. W przypadku monet obowiązuje jeszcze inna zasada – wymiana jest możliwa, jeśli w całości zachował się co najmniej jeden element bankowego krążka: rdzeń lub pierścień. Jeśli istnieją wątpliwości co do autentyczności banknotów, pracownicy banku powinni wysłać go do ekspertyzy wykonywanej w Warszawie, w centrali NBP, a odpowiednią kwotę przekazać klientowi dopiero po uzyskaniu wyniku badania. Jednak próba wymiany „fałszywki” lub pieniędzy pochodzących z kradzieży, na których widać ślady uszkodzeń powstałe w wyniku „zadziałania zabezpieczeń zainstalowanych w pojemnikach specjalistycznych lub urządzeniach zabezpieczonych elektronicznie, służących do transportu” skończy się zawiadomieniem najbliższej komendy policji. A wtedy biada temu kto banknoty chciał wymienić!
Tyle w teorii, jednak praktyka pokazuje zupełnie inny obraz. Bankowe oddziały bardzo często odmawiają przyjmowania uszkodzonej waluty, odsyłając klienta "od Annasza do Kajfasza". O perypetiach z wymianą uszkodzonych pieniędzy przeczytacie tutaj lub tutaj.
Pamiętajcie jednak, że gdy bank nie chce dokonać wymiany uszkodzonych pieniędzy, można złożyć skargę do Komisji Nadzoru Finansowego. I chyba warto to robić, choćby po to, żeby przytoczone historie nigdy więcej się nie zdarzały.