Uczę w liceum, i to tym lepszym więc praktycznie wszystkie dzieciaki myślą o studiach.
No i teraz bądź tu mądry i jako autorytet wykaż się jakąś dobrą radą odnośnie tychże studiów, kiedy statystyki pokazują, iż nie zawsze tytuł mgr`a zapewnia pracę.
W roku akademickiem 1990/1991 na polskich uczelniach studiowało 403 tys. studentów. Dziś studiujących jest już ponad 1,9 mln. Dyplom można zdobyć w miastach w których nie ma nawet kina, a uczelnie stały sie maszynkami do robienia pieniędzy tworząc wydumane kierunki, nie mające żadnego przełożenia na rynku pracy. I tak na Uniwersytecie Warszawskim można studiować np: naukę o rodzinie, Uniwersytet Jagieloński oferuje studia z zakresu krytyki literackiej, a Uniwesytet Gdański można skończyć z dyplomem z turystyki historycznej.
Badania polskiego rynku pracy pokazują, iż w ciągu najbliższych 15 lat podaż informatyków i inżynierów będzie o ponad jedną trzecią mniejsza od popytu na te specjalności. A mimo tego (przecież badania te nie sa tajne) na stu studentów jedynie co siódmy wybiera studia inżynieryjno - techniczne, a co piąte informatyczne. Prym w wyborach młodych wiodą natomiast oklepane kierunki: ekonomiczne i administracjyjne (23%), społeczne (13,9%), pedagogiczne (12%) i humanistyczne (8,8%) - po których pracy szukać ze świecą, a pracodawcy przebierają w kandydatach oferując im często śmieszne warunki pracy.
W ciagu ostatniego roku najszybciej rosła liczba bezrobotnych z wyższym wykształceniem (+wzrost/-spadek liczby bezrobotnych):
+ 18,3 % - wykształcenie wyższe,
+3,1% - wyksztalcenie średnie zawodowe, policealne,
+7,2% - wykształcenie średnie ogólnokształcące,
- 0,7% - wykształcenie zasadnicze zawodowe,
- 0,6% - wykształcenie podstawowe i niepełne podstawowe
Źródło: Newsweek 5.06.2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz