Na początku lat 80. narodziło się w Polsce pokolenie wielkiego wyżu demograficznego. Gdy w wieku 18-19 lat zdawało maturę i zaczynało studia, padło ofiarą oszustwa edukacyjnego.
Lata 1997-1998 dawały nadzieję na cywilizacyjny skok: bezrobocie rekordowo niskie (wtedy 10 proc., a dziś statystycznie ok. 13 proc., a realnie nawet 15 proc.). Niestety w gospodarce tąpnęło.
Wydawało się jednak, że jest recepta na rosnące bezrobocie - sposób na to, by w ciężkich czasach jednak osiągnąć sukces. - Idź dziecko na studia - mówili rodzice.
W tym boomie strzelających było wielu, bo wyż demograficzny - pokaźny. Ten wyż z przełomu dekad po ok. 20 latach zgodnie przekroczył progi uczelni. Bieg po mgr przed nazwiskiem widać w liczbach. W 1990 r. w Polsce studiowało raptem 400 tys. osób. 10 lat później było ich już ponad 1,5 mln! Rekord padł w 2005 r., gdy na uczelniach gnieździło się ich 1,95 mln.
Krąży taki żart, że McDonalds jest liderem w zatrudnianiu magistrów. Czy to aby na pewno żart?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz