W Korei ludzie mówią, że płacąc kartą kredytową Samsunga za telewizor Samsunga, który wstawiamy do wyposażonego przez Samsunga mieszkania, gdzie obejrzymy mecz należącego do Samsunga zespołu baseballa. Świadczy to o dominacji firmy nie tylko na rynku ale i w świadmości.
Samsung, który zaczynał w 1938 roku od eksportu warzyw i suszonych ryb, zaczął się rozwijać w wyniku przymierza zawartego pomiędzy jego założycielem Lee Byung-chullem a wojskowym dyktatorem Parkiem, który kontrolował koreańskie banki i decydował o przydziałach pożyczek. Lecz obecnie konglomerat prosperuje po części dzięki dobrej jakości swych produktów. To bardzo istotna kwestia dla Koreańczyków, którzy są bardzo ambitnym narodem i dostrzegają w Samsungu cechy, które chętnie widzieliby u siebie: ambicję, szybkość, zdolności adaptacyjne oraz umiejętność utrzymywania się na szczycie.
Samsung stał się potęgą dzięki elektronice. Od dekady koncern inteligentnie postawił na maleńkie baterie, tanie płaskoekranowe telewizory i smartfony. Podczas gdy japońskie firmy zafiksowały się na ornamentalnej, kosztownej elektronice domowej, Samsung nabył sprawdzoną technologię i szybko zaczął produkować własne, tańsze i wysokiej jakości wersje tych samych urządzeń. W przypadku smartfonów, taka strategia doprowadziła do globalnej wojny patentowej z Apple, ale jednocześnie sprawiła, że Samsung, który kiedyś w ogóle nie liczył się na rynku telefonów, od trzech lat jest światowym liderem w ich produkcji. Koncern inwestuje także miliardy w zieloną technologię, sprzęt medyczny i farmaceutyki.
Pomimo tak wielkiego sukcesu firma budzi dwojakie uczucia, które można skwitować jednym zdaniem: nienawidzę koncernów, ale chcę by mój syn tam pracował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz