Tytuł zaczerpnięty z jednego z artykułów najnowszego Forbesa (03/2011), a stanowiący pewnego rodzaju postulat autorki artykułu dotyczący wszechobecnej dyskusji pt.: "Co z tymi emeryturami?". Bo plany zmian w OFE (nie wypowiem swojego osobistego zdania na ten temat - zbyt dużo jest jeszcze we mnie emocji) nie zlikwidują problemu emerytur. Ponieważ przyczyna tkwi przede wszystkim w demografii. Jak podaje GUS w tym dziesięcioleciu przybędzie 2 miliony osób w wieku poprodukcyjnym i o tyle samo zmniejszy się liczba osób w wieku produkcyjnym. Tym samy zostaną zachwiane proporcje między pracującymi na dochód narodowy a tymi, którzy z niego korzystają. Oprócz tego, że się starzejemy (o narodzie mowa) to jesteśmy bardzo mobilni (w całej wspólnocie europejskiej wiedziemy prym mobilności), a więc migrujemy z kraju, tym samym jeszcze bardziej zmniejszając grupę osób wypracowująca dochód narodowy.
Mimo tak oczywistego w tej chwili niżu demograficznego, działania państwa mające na celu wspomóc młode rodziny jest iluzoryczna. Minimalne świadczenia wypłacane są wg. różnych niezrozumiałych kluczy podziału, czego konsekwencją jest fakt, iż około 40% rodzin z co najmniej trojgiem dzieci żyje poniżej ubóstwa. Nie waloryzuje się pułapu dochodów uprawniających do dodatków rodzinnych, luki w przepisach powodują niedorzeczne roszczenia w stosunku do młodych matek (sprawa kobiet na urlopie macierzyńskim prowadzących działalność gospodarczą). Te i wiele innych działań bynajmniej nie motywuje młodych ludzi do rozmnażania, a cele wyższe - te z tytułu wpisu - jakoś niewielu przekonuje.
Przykłady skutecznych działań promujących powiększanie rodziny:
- Czechy wprowadziły czteroletni urlop na wychowanie dziaci,
- Rosja zwiększyła becikowe dla drugiego i następnych dzieci w rodzinie do równowartości 30 tyś zł,
Jakie jest Wasze zdanie w tej kwestii?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz