Mówiąc, że „diamenty to jedyni przyjaciele kobiety” Marylin Monroe z pewnością potrafiła docenić ich piękny wygląd, barwę, połysk i przezroczystość. Nie sądzę, aby zdawała sobie sprawę z innych, jakże ważnych parametrach inwestycyjnych tych kamieni, takich jak odporność, współczynnik załamania światła, silna dyspersja światła oraz cech optycznych: brylantyzacji, iryzacji, opalescencji i asteryźmie. Jednak stwierdzenie słynnej aktorki można sparafrazować krótkim: diamenty to przyjaciele każdego zamożnego inwestora! 40 lat temu za jednokaratowy okrągły diament trzeba było zapłacić 5000 dolarów, dziś blisko 26000. W ciągu ostatnich sześciu lat ceny diamentów kształtowały się następująco:
źródło: www.pricescope.com |
Wykres przedstawia zmiany cen diamentów o różnych rozmiarach – wyraźnie widać delikatne tąpniecie na początku bieżącego roku. Jeśli wziąć pod uwagę nieformalne przykazanie inwestorów giełdowych: kupuj wtedy, gdy leje się krew – to teraz może być świetny moment na inwestycje. Można również zaobserwować, że najkorzystniejszy jest zakup jednokaratowych kamieni.
Specjaliści twierdzą, że w perspektywie kolejnych 8-10 lat ceny powinny rosnąć, bo złoża diamentów powoli wyczerpują się, a gwałtownie wzrasta na nie popyt na rynkach azjatyckich: chińskim i indyjskim. Nie bez znaczenia jest również fakt, że USA powoli wychodzą na prostą po gospodarczym krachu, zaś na naszym, rodzimym rynku obniżenie wartości złotego automatycznie podniesie zysk z inwestycji z uwagi na ceny wyrażane w USD.
Jednak te prognozy mogą ulec załamaniu po ostatnich wiadomościach z giełdy w Andwerpii – najważniejszego światowego centrum szlifowania diamentów. Rutynowe badania wykazały, że wśród naturalnych, cennych kamieni znalazły się również syntetyczne, czyli de facto podrobione, ale tak, że nawet doświadczony jubiler nie zauważy różnicy oglądając je pod mikroskopem. Ta sytuacja może spowodować nieufność inwestorów, a co za tym idzie – również spadek zapotrzebowania.
Specjaliści twierdzą, że w perspektywie kolejnych 8-10 lat ceny powinny rosnąć, bo złoża diamentów powoli wyczerpują się, a gwałtownie wzrasta na nie popyt na rynkach azjatyckich: chińskim i indyjskim. Nie bez znaczenia jest również fakt, że USA powoli wychodzą na prostą po gospodarczym krachu, zaś na naszym, rodzimym rynku obniżenie wartości złotego automatycznie podniesie zysk z inwestycji z uwagi na ceny wyrażane w USD.
Jednak te prognozy mogą ulec załamaniu po ostatnich wiadomościach z giełdy w Andwerpii – najważniejszego światowego centrum szlifowania diamentów. Rutynowe badania wykazały, że wśród naturalnych, cennych kamieni znalazły się również syntetyczne, czyli de facto podrobione, ale tak, że nawet doświadczony jubiler nie zauważy różnicy oglądając je pod mikroskopem. Ta sytuacja może spowodować nieufność inwestorów, a co za tym idzie – również spadek zapotrzebowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz