Bez pracy na koniec ubiegłego roku było już 430 tys. młodych
osób, czyli co czwarty spośród mających mniej niż 25 lat. Z tego prawie połowa
(190 tys. osób) to bezrobotni absolwenci szkół wyższych. To wzrost o 70 tys. w
ciągu zaledwie dwóch lat. Dla porównania w UE pracy nie ma co piąty młody
człowiek. Choć np. w Hiszpanii bez pracy jest już 40 proc. młodych.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w zeszłym roku
wyłącznie na umowach-zleceniach czy o dzieło pracowało 796 tys. Polaków na 8,5
mln zatrudnionych. A Główny Urząd Statystyczny podaje, że samozatrudnionych
było 1,3 mln Polaków. Część z nich ma jednoosobową działalność, inni wybierają
większe zarobki, płacąc minimalne
składki na ubezpieczenie.
Ludzie pracują bez formalnego prawa do wypowiedzenia, urlopu
czy chorobowego. A pracę mogą stracić z dnia na dzień. Zatrudnieni na umowę o
dzieło dodatkowo nie odkładają nic na starość, bo nie płacą składek
emerytalnych. Z drugiej strony takie umowy ułatwiają wejście młodym ludziom na
rynek pracy, gdy nie mają jeszcze doświadczenia.
Co zrobić, żeby było więcej etatów? Propozycje są różne. Państwo
niech opłaca składki za pracownika w okresie potrzebnym na jego wyszkolenie.
Można jednak dać firmom ulgę podatkową za tworzenie nowych miejsc pracy.
Ogólnie można powiedzieć, że obniżenie kosztów pracy znacząco wpłynęło by na
zwiększenie miejsc pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz